| Źródło: sport.pl
Rio 2016. Horror z happy endem. Drugie zwycięstwo polskich siatkarzy!
Bartosz Kurek wykonywał swoje pancadao z blisko 80 procentową skutecznością dominując prawą stronę siatki. Na początku. Na początku Polacy byli aktywni w bloku, ofensywni, poświęcający się jak kapitan Michał Kubiak na początku drugiej partii. Łatwość pierwszego seta zdekomponowała mistrzów świata, trudności z czasem narastały - Iran pierwszy raz objął prowadzenia w połowie drugiego seta, wykorzystując fantastyczny czas bloków Seyeda Mousaviego. Gra coraz częściej była równa. Hala coraz częściej była za Iranem, bucząc na Polaków, i wiwatując przy każdej akcji rywali, a Irańczycy zaczęli skakać wyżej. Trzeci set został przegrany bez większej nerwowości. Ale kiedy pod koniec czwartego Kurek został tak przeczytany przez kierującego masywnym blokiem Seyeda, Stephane Antidze nie pozostało nic innego tylko zmienić szybko skrzydło (skuteczność Bartka spadła po czterech setach do 35 proc), aby uratować czwartego seta i mecz, co zresztą stało się za późno i go nie uratowało.
Już się trochę przyzwyczailiśmy, że mecze z Iranem trwają długo. Iran był na fali.
Dla Raula Lozano, trenera Iranu i Czarnych Radom był to mecz symboliczny - choć wątpię, aby on w ten sam sposób to widział.
Po napisaniu tego zdania oświeciło mnie.
Tak właściwie, jest to mecz symboliczny nie dla niego, ale dla polskich kibiców i dla polskiej siatkówki. Mianowicie w spotkaniu z jego Iranem zagrała reprezentacja Polski, w której nie było żadnego zawodnika z jego srebrnej drużyny z 2006 roku. Jeszcze w drużynie mistrzów świata z 2014 roku można było odkopać trzy takie skamieliny i zarazem wielkich siatkarzy: Mariusza Wlazłego, Pawła Zagumnego, Michała Winiarskiego. Dziś nie ma nikogo. Ja wiem, i umiem liczyć do 10, od mistrzostw świata w 2006 roku właśnie tyle lat minęło. I w tym czasie, kiedy Lozano prowadził reprezentację, zaczęło się kręcić w seniorskiej siatkówce tak, jak się kręci do dzisiaj. Nie twierdzę, że to wszystko dzięki niemu - w końcu Polska z Wlazłym i Winiarskim zdobyła mistrzostwo świata juniorów zanim Lozano przyszedł do Polski. Ale wniósł ją na poziom, który trzyma do dziś. No, i zawsze go charakteryzowała bezkompromisowość, nie było mu łatwo ani w Polsce, gdy drużyna traciła rozpęd przed igrzyskami w Pekinie. I gdy biało-czerwoni przegrali ćwierćfinał z Włochami broniąc w tiebreaku dwie piłki meczowe. Ani w Niemczech, gdzie odszedł po skłóceniu się ze wszystkimi, zwolnienie było natychmiastowe. U nas na pieńku miał głównie z Mariuszem Wlazłym i Skrą.
Jak sobie ze swoim charakterem Lozano poradził z reprezentacją Iranu, z wybuchową mieszkanką ego, pewności siebie, popularności i pieniędzy, nie wyścibiająca nosa poza kraj, gdyż opływająca tam we wszystko, czego można zapragnąć?
- Mają status gwiazd w Iranie, jeżdżą drogimi sportowymi samochodami jak każda gwiazda sportu - powiedziała Baharek Mohammadi z Farsi News Agency, przy czym mógłby dodać jeszcze ciężkie złote łańcuchy. - Cała reszta to plotki. Wy nawet zmyślacie, że kobiety nie mogą chodzić na mecze siatkówki w Iranie.
A gdy pokazałem jej wiadomość z 2014 roku o karze więzienia dla kobiety, która chciała zobaczyć mecz męskiej siatkówki oburzyła się. - To był problem polityczny. Zatrzymano ją przed meczem, ale nie dlatego, że chciała go oglądać.
Lozano interweniował dzwoniąc z Polski do Teheranu jeszcze w styczniu, choć teoretycznie objął reprezentację dopiero w kwietniu. Interweniował, gdy jego nowi reprezentanci pobili się w meczu ligowym, grając po przeciwnych stronach siatki. Są bitni też na boisku. Tylko, że w tej fazie turnieju to nie miało większego znaczenia. Każdy mecz jest tak naprawdę sposobem na dohartowanie drużyny w ogniu walki lub dopieszczenie schematów. Czy rzeczywiście Iran jest tak słaby jak w meczu z Argentyną, lub w pierwszym secie z Polską? Czy Francja aż tak strasznie pogubiona, że zostać zlana 0:3 przez Włochów? Ci sami Włosi męczyli się strasznie z Amerykanami, którzy przegrali z autsajderem Kanadą. Wyniki są mniej ważne - zwłaszcza w grupie z Polską - skoro i tak mniej więcej wiadomo, kto odpadnie. Nie wyjdziemy tu przed szereg, jeśli powiemy, że najsłabszy Egipt i rozbita seksaferą z Finlandii Kuba.
Pytanie może być takie, kto wyjdzie z pierwszego miejsca, bo kandydatów jest trzech: Polska, Argentyna pod Julio Velasco (3:0 z Iranem, 3:1 z Rosją) i Rosja.
Autor: Radosław Leniarski, Rio de Janeiro, sport.pl
Foto: Jeff Roberson (AP Photo/Jeff Roberson), MARCELO DEL POZO / REUTERS / REUTERS
Napisz komentarz
Komentujesz jako: Gość Facebook Zaloguj