| Źródło: Fot. Wszystkie zdjęcia są ze zbiorów Narodowego Archiwum Cyfrowego
Krakowska miłość Franciszka Teodora Csokora!!
Jego miłość do naszego kraju wybuchła nagle, równo sto lat temu późną jesienią 1918 roku. Csokor jako młody oficer austro-węgierskiej armii stacjonował wtedy w galicyjskim Krakowie. Poznał w nim miejscowe środowisko literackie, bo sam był znanym dramaturgiem, pisarzem i poetą i zamiast włóczyć się po knajpach wieczory spędzał w krakowskich teatrach i kawiarniach. Poznał wtedy m. in. Ludwika Solskiego, Juliusza Kaden-Bandrowskiego i zaprzyjaźnił się z Zygmuntem Nowakowskim, Marianem Kukielem oraz innymi legionistami. Oczarowany krakowskimi scenami postanowił wystawić tu kiedyś swoją wersję Nie-Boskiej komedii Zygmunta Krasińskiego.
W październiku 1918 roku Csokor był aktywnym świadkiem narodzin na krakowskim rynku wolnej Polski i choć było mu żal odchodzącej w przeszłość austriackiej Galicji, to rozumiał i akceptował dziejową zmianę, jaka się na jego oczach dokonywała. Jego stosunek do Polski kształtował się pod wpływem legendy o dobrotliwej królowej Jadwidze, której grobowiec często oglądał na Wawelu. Poznał dokładnie życie Andegawenki i pojął jej heroiczne poświęcenie się dla swojej nowej polskiej ojczyzny.
Po zakończeniu wielkiej wojny powrócił do Wiednia i wkrótce stworzył swoją mistrzowską adaptację Nie-Boskiej, wystawił ją w 1923 roku w polskich już wtedy Katowicach, a w roku 1936 doprowadził do jej premiery na deskach wiedeńskiego Burgtheater. O tym wielkim sukcesie polskiej kultury pisały wszystkie ważniejsze opiniotwórcze europejskie gazety, a zdjęcia ze spektaklu obiegły niemal cały kontynent. – "Nestor polskiej literatury, Leopold Staff, siedział w mojej loży, a mnie uczczono takim przyjęciem w polskiej ambasadzie, jak gdybym był świętej pamięci Zygmuntem Krasińskim, a nie jego skromnym aranżerem" – donosił uradowany twórca w liście do przyjaciela Ferdynanda Brucknera.
W tamtej historycznej premierze brali udział ze strony polskiej także m. in. Arnold Szyfman, dyrektor Teatru Polskiego z Warszawy i kierownik sekcji literackiej Polskiego Radia, poeta i prozaik Witold Hulewicz. A podczas uroczystego rautu w polskim przedstawicielstwie Csokor został przez ambasadora Jana Gawrońskiego odznaczony Złotym Krzyżem Zasługi.
Niestety, wkrótce po tym historia Europy szybko wkroczyła na złe tory, a Csokor swoją pełną otwartego humanizmu twórczością naraził się władcom Trzeciej Rzeszy i musiał opuścić Austrię. Była to jego pierwsza wielka ucieczka zorganizowana przy pomocy Gawrońskiego, który wystawił mu antydatowaną wizę na wyjazd do Polski i pisarz uciekł z Wiednia tuż po Anschlussie, gdy wszystkie granice Austrii były już zamknięte i kontrolowane przez Wehrmacht i Gestapo.
Jego emigracyjna wędrówka zaczęła się na Śląsku, gdzie go przyjął serdeczny przyjaciel, śląski Niemiec Theodor Holtz i udzielił gościny w swoim majątku Regielowiec, dziś dzielnica Mikołowa. Wtedy otrzymał Csokor polskie obywatelstwo, a na bazie bogatych zbiorów Biblioteki Sejmu Śląskiego i dzięki pomocy przyjaciela wojewody Michała Grażyńskiego napisał swój wielki polski dramat Jadwiga. Namówił go do tego profesor Uniwersytetu Jagiellońskiego, znany historyk Oskar Halecki. W pracy nad tym dziełem pomagał mu wspomniany Witold Hulewicz, który szybko przetłumaczył trzy sceny sztuki na język polski i nadał je 4 września 1938 roku jako słuchowisko na falach rozgłośni Polskiego Radia.
Po ukończeniu dramatu rozpoczął twórca negocjacje z krakowską firmą POL-BI-FILM Ignacego Figla w sprawie jego sfilmowania. Pozytywną recenzję utworu wydał arcybiskup krakowski ks. Adam Sapieha, który jako były oficer c. k. armii przeczytał go w niemieckim oryginale i utwór bardzo mu się spodobał.
Polskiego przekładu Jadwigi dokonał przyjaciel Theo Holtza Ludwik Goryński przy wsparciu znanego dramaturga Ludwika Hieronima Morstina. Aby przyśpieszyć filmowe negocjacje autor udał się osobiście do Krakowa. Tę podróż odbył w październiku 1938 roku. W stolicy Małopolski, której nie widział równe dwadzieścia lat, spotkał się wtedy z Morstinem i przeżył sympatyczną mini prapremierę swojego dramatu. Grupa młodych aktorek amatorek z Prywatnego Gimnazjum Żeńskiego im. Królowej Jadwigi mieszczącego się przy Rynku Głównym 34, wystawiła kilka scen z jego sztuki, a Csokor otrzymał w podziękowaniu od artystek olbrzymi bukiet kwiatów.
Przy tej okazji pisarz zwiedził Muzeum Czartoryskich oprowadzany po nim osobiście przez gen. Mariana Kukiela, który był wtedy jego dyrektorem. Zachwycał się też pięknem ołtarza Wita Stwosza w Kościele Mariackim, Wawel zaś nazwał polskim Akropolem, a cały Kraków polskim Salzburgiem i polskim Rzymem!
W połowie sierpnia 1939 roku przygotowania do filmu dobiegły końca, a Csokor który mieszkał wtedy w Pruszkowie pod Warszawą, pisał zadowolony do swojej wiedeńskiej przyjaciółki Liny Loos: - "Umowa przewiduje; pierwsza rata – dziesięć tysięcy złotych – do wypłaty 1 września".
Niestety, tego feralnego dnia armie hitlerowskie najechały Polskę rozpoczynając II wojnę światową. Niezastąpiony Jan Gawroński ewakuował Csokora z płonącej Warszawy i wywiózł go w stronę rumuńskiej granicy. Swoją drugą wielką ucieczkę, podczas której o mało co nie został przez polską żandarmerię rozstrzelany jako szpieg, opisał twórca po wojnie w przetłumaczonej na polski książce Na obcych drogach. Most na Dniestrze w Kutach przekroczył razem z Gawrońskim w ostatniej chwili, tuż przed zbombardowaniem go przez Luftwaffe i po dwóch dniach był już bezpieczny w Bukareszcie.
Wojnę zakończył Csokor w 1944 roku z polskim paszportem w wyzwolonym przez aliantów włoskim Bari. Potem przedostał się do Rzymu, gdzie zaczęła się jego dozgonna przyjaźń z Romanem Brandstaetterem. Jako brytyjski oficer łącznikowy i korespondent BBC był z alianckimi dziennikarzami na Monte Cassino w zaledwie dwa tygodnie po słynnej bitwie: - "Widziałem świeże polskie groby, setki krzyży rysujących się na tle przepięknego krajobrazu" - wspominał autor po latach w wywiadzie dla Życia Warszawy.
Pierwsza powojenna eskapada Csokora do zrujnowanej Polski wiązała się z odsłonięciem odbudowanego w stolicy pomnika Adama Mickiewicza w 1950 roku. Z tej okazji dziennikarka krakowskiego Dziennika Polskiego, Krystyna Zbijewska, przeprowadziła z twórcą wywiad opublikowany 28 lutego 1950 roku: - "Mickiewicz walczył, bez względu na to w jakim kraju się znajdował – opowiadał Csokor dziennikarce – o pokój i postęp. Dlatego jest dziś wspólną własnością wszystkich ludów, dla których wolność i postęp są najwyższym dobrem".
Po raz drugi odwiedził pisarz nasz kraj w 1961 roku a zaledwie dwa lata później otrzymał w Wiedniu z rąk ambasadora Karola Kuryluka Krzyż Komandorski Orderu Polonia Restituta za, jak napisano w uzasadnieniu, "zasługi położone na polu współpracy kulturalnej między Austrią a Polską".
Trzeci raz Franciszek Teodor był nad Wisłą, także w Krakowie w roku 1965. Paul Blaha, austriacki pisarz i publicysta, który towarzyszył austriackiej delegacji, tak wspominał tamto z nim spotkanie: -"w Krakowie był w dobrym nastroju, objął rolę Cicerone, zaprowadził nas na Wawel i do Uniwersytetu Jagiellońskiego, jak gdyby pokazywał nam szczególnie wartościową część swojej ojczyzny, swojej polskiej dawnej Austrii".
Był to jego ostatni pobyt w Polsce. Odszedł na zawsze 5 stycznia 1969 roku, a Dziennik Polski już 9 stycznia jako pierwsza polska gazeta donosił o jego zgonie nazywając Csokora "jednym z najwybitniejszych przedstawicieli literatury austriackiej XX wieku".
W tym roku obchodzimy okrągłą 50. rocznicę jego śmierci. Podsuwam więc pod rozwagę władz samorządowych Krakowa pomysł uczczenia pamięci tego wielkiego polskiego Austriaka tablicą informacyjną umieszczoną bądź to na Rynku Głównym, czy na przykład na gmachu Teatru im. Słowackiego lub nawet na Wawelu, gdzie sto lat temu "spotykał się" Csokor z Jadwigą, ze swoją ukochaną polską królową!
Z okazji tej rocznicy niemieckie wydawnictwo Ganymed Edition wyda o nim moją książkę "Auf den polnischen Spuren von Franz Theodor Csokor". Niestety, na jej polskie wydanie będziemy musieli jeszcze długo czekać. Cóż, taki jest nasz rynek wydawniczy!
Autor: Andrzej Sznajder
Będą również następne artykuły tego typu na które już teraz zapraszamy.
Napisz komentarz
Komentujesz jako: Gość Facebook Zaloguj