Czy jest nadzieja, gdy tkwisz w toksycznym związku?
Z założenia zdrowy związek dwojga ludziopiera się na miłości, szacunku, partnerstwie, wzajemnym zaufaniu, bliskości, czułości, trosce, równowadze w dawaniu i braniu z poszanowaniem odrębności partnera oraz jego prawa do własnej przestrzeni. Nie ma tu miejsca ani na przemoc emocjonalną, ani fizyczną, nie ma strachu, ani ograniczania się nawzajem przez partnerów. Natomiast jest pełne otwarcie na wsłuchanie się zarówno w potrzeby swoje jak i partnera. Niestety życie pokazuje, że nie każdy związek, który tworzą dwie osobytaki właśnie jest. Często słyszymy o związkach, które określa się mianem toksycznych, czyli takich, które szkodzą i zatruwają. Ludzie żyjący w toksycznych związkach skarżą się naciągły dyskomfort, a równocześnie nie potrafią zakończyćniszczącej ich relacji.
„Codziennie, gdy wracam do domu z pracy mam mdłości i czuję ścisk w gardle. Mąż od progu wita mnie jakimś przykrym komentarzem w stylu: Aleś się odstawiła! I co szefuńcio zadowolony? Obślinił się Twój widok?” – opowiada Magda, młoda mężatka, cała rozdygotana, gdy przytacza słowa męża.
Podstawową cechą toksycznego związku jest nierównowaga w tym, co otrzymujemy w stosunku do tego, co sami dajemy oraz odczucie naruszania granic jednego lub obu partnerów.
Ludzie tkwiący w toksycznym związku nie są szczęśliwi, związek nie stanowi dla nich ostoi spokoju, może być ringiem, na którym walczą, może być terenem, w którym jedna osoba nie jest tak naprawdę partnerem, lecz wrogiem, którego trzeba zniszczyć, każdy błąd, porażka staje się okazją do tego, aby zaatakować, wpędzić w poczucie winy, uczynić odpowiedzialnym za to, że związek się nie układa.
O toksycznym związku mówimy na przykład, gdy jedna osoba daje z siebie wszystko, oddaje się, poświęca całego siebie, zatraca się, rezygnuje z siebie, aby druga osoba mogła się rozwijać, robiąc to z lęku przed porzuceniem, będąc tak naprawdę w pułapce.
Może się zdarzyć, że jeden z partnerów nie daje drugiemu nic od siebie, bierze natomiast garściami, ma bardzo wygórowane wymagania, chce mieć pełną kontrolę, nie znosi sprzeciwu.
Bardzo często dla obserwatora z zewnątrz przejawy toksycznego związku są zupełnie niewidoczne. Na pozór wszystko wygląda normalnie, a w czterech ścianach okazuje się, że rozgrywa się dramat i to „w białych rękawiczkach”: manipulowanie, zastraszanie, poniżanie, szantaż emocjonalny, grożenie samobójstwem lub samookaleczeniem, zazdrość w chorobliwej postaci, zbyt duża kontrola, nadmiarowe zaangażowanie w związek, obserwowane nawet już na samym początku, problemy ze złością, agresja, protekcjonalne traktowanie, nieprzewidywalność, ciągła huśtawka emocjonalna, zmienność zachowań, inwigilowanie, uzależnienia, deprecjonowanie, lekceważenie, wpędzanie w poczucie winy, obniżanie samooceny, ciągłe powtarzanie, że druga osoba bez partnera nie poradzi sobie, bo nie jest zbyt wiele warta, wszelkie przejawy przemocy zarówno fizycznej jak i emocjonalnej.
„Znajomi nie chcieli wierzyć. On, szanowany przedsiębiorca, inteligentny, dowcipny, zawsze uśmiechnięty, a w domu przeżywaliśmy piekło ja i dzieci. Wszystko zależało od jego nastroju. Taka emocjonalna ruletka. Tego się nie da opisać. Mogło być normalnie, ale też mogła wybuchnąć awantura z byle powodu.” – wspomina Lucyna, matka czwórki dzieci.
Czy wszystkie toksyczne związki są skazane na porażkę i jedynym wyjściem z sytuacji jest zakończenie związku? Nad każdym związkiem można popracować. Na pewno niełatwo jest uleczyć taką relację. Jednak przy wsparciu doświadczonego specjalisty jest to możliwe. Warunek jest jeden: obie osoby tego chcą, są otwarte na zmiany. Dużą rolę może odegrać tutaj terapia dla par, podczas której para ma możliwość przepracowania swoich problemów i odbudowania więzi, która ją wcześniej łączyła i była powodem, dla którego partnerzy w ogóle weszli w związek.
Prócz terapii dla par ważna może okazać się też terapia indywidualna, podczas której partner przejawiający toksyczne zachowania ma szansę je zmienić, zrozumieć mechanizmyza nimi stojące i popracować nad zdrowszymi wzorcami. Jeśli jednak nie widzi swoich błędów i nie czuje potrzeby zmiany, na siłę nie da się go zmienić. Kluczowe są: motywacja i chęć do zmian. Chodzi o to, aby toksyczny partner naprawdę zaczął pracować nad sobą, a także nad jakością współtworzonego związku.
W przeciwnym razie nie pozostaje nic innego jak zakończenie związku, który nie służy naszemu dobrostanowi. To bywa trudne, gdyż bardzo często w takich związkach pojawia się niemoc, strach, uzależnienie od toksycznego partnera, dominuje poczucie, że już nikogo lepszego nie znajdę, że pozostanę sam/sama, że nie zasługuję na lepsze życie.
Gdy już podejmiemy decyzję o zakończeniu toksycznego związku, warto zrobić sobie listę wszystkich tych negatywnych rzeczy, których doświadczyliśmy i doświadczamy, aby zobaczyć czarno na białym jak dużo ich jest. Pomocne mogą być odpowiedzi na pytania:Czy chcę w taki właśnie sposób, w takim związku spędzić swoje życie? Czy naprawdę nie zasługuję na nic lepszego? Czy chciałabym/chciałbym, aby w takim związku żył/żyła mój najlepszy przyjaciel/przyjaciółka, moje dziecko?
Bardzo pomocne może się okazać wsparcie z zewnątrz: przyjaciele, rodzina, a także specjaliści: psycholog, terapeuta, coach, trener mentalny, którzy pomogą przejść przez zmianę i dzięki którym proces wychodzenia z toksycznego związku będzie łatwiejszy.
Psycholożka i trenerka mentalna, Marta Bańkowska, Fundacja Mentis
Absolwentka Psychologii na Uniwersytecie SWPS, Matematyki Stosowanej na Uniwersytecie Gdańskim, NEOMA Business School w Ruen we Francji oraz Akademii Trenerów Mentalnych Jakuba B. Bączka, przedsiębiorczyni. W swojej pracy szkoleniowo-trenerskiej korzysta z praktycznej wiedzy i umiejętności zdobytych w biznesie, nowoczesnych narzędzi psychologicznych oraz treningu mentalnego.
Prywatnie szczęśliwa partnerka i mama trzech córek, w wolnym czasie realizuje się jako aktorka Teatru Precedens 11, poetka, uwielbia aktywne formy wypoczynku, slowjogging, jogę i taniec.
Napisz komentarz
Komentujesz jako: Gość Facebook Zaloguj