| Źródło: KBF/Fot. Wojciech Wandzel
Muzyka, czyli wolność
Jej twórca, Michael Nyman – Brytyjczyk o polsko-żydowskich korzeniach, szerszej publiczności znany przede wszystkim z muzyki do filmów Petera Greenawaya oraz Fortepianu Jane Campion – libretto oparł na opisanym przez neurologa Olivera Sacksa przypadku tzw. agnozji wzrokowej. Dotknięty nią pacjent – znany śpiewak i pedagog Doktor P. – nie potrafi właściwie interpretować widzianej rzeczywistości, która jawi mu się w postaci zimnej, niewiele mówiącej abstrakcji; w takiej sytuacji tytułowe „pomylenie własnej żony z kapeluszem" nie wydaje się wcale absurdem. To, co ratuje świat chorego, pozwala mu w miarę normalnie żyć, to uwielbiona przez niego muzyka: to w jej rytm, z pomocą oddanej żony, zmaga się codziennie z rzeczywistością. Czy to nie wspaniały temat dla opery?
Tak – udowodnili to twórcy inscenizacji zaprezentowanej w Centrum Kongresowym ICE Kraków. Niemiecki reżyser Kristof Spiewok, który z tytułem tym zmierzył się już w Nationaltheater Mannheim, oraz odpowiedzialna za scenografię i kostiumy Elisabeth Schiller-Witzmann pięknie i wymownie oddali metaforę owej zbawczej roli muzyki. Ustawiona na scenie swoista klatka ze świecących, pionowych i poziomych pasów (to w niej uwięziony jest Doktor P.), pod koniec spektaklu otwiera się, uwalniając pacjenta z triumfującą różą w ręku (różą, której chwilę wcześniej nie był w stanie rozpoznać). Zatem to, co ogranicza, może stać się ogrodem wolności.
Wieczór ten cieszył też kapitalnym wykonawstwem. W rolę tytułową wcielił się rodzimy, choć głównie już zagraniczny (od 2009 r. związany z Operą Wiedeńską) bas-baryton Tomasz Konieczny. Wspaniale postawiony, niezwykle silny głos śpiewaka (sprawdzony w niejednej roli wagnerowskiej), szedł w parze z sugestywnym, naturalnym aktorstwem. Przekonująco towarzyszyli mu Amerykanie: tenor Stanley Jackson jako stawiający diagnozę Doktor S. (świetnie radzący sobie również z fragmentami narracyjnymi) oraz sopranistka Marisol Montalvo, która z wdziękiem okiełznała niełatwe, co raz wtrącające się w tok opowieści kwestie prestissimo. Nie mniej od solistów odpowiedzialną rolę powierzono kameralnej, grającej ze sceny Sinfonietcie Cracovii. Zespół, pod energetyczną i czujną batutą szefa Jurka Dybała, wywiązał się z niej mistrzowsko: precyzja i niuansowość szła tu w parze z nieomylną techniką i zgraniem. Szczególne brawa należą się koncertmistrzowi Maciejowi Lulkowi, który z dużą urodą prezentował czołowy, zmysłowo pnący się w górę motyw. Wplecione w tkankę opery, wybornie wykonane schumannowskie Ich grolle nicht zapewne pozostanie na długo w uszach niejednego słuchacza, dając dowód potęgi i sprawczej mocy muzyki.
Operę Nymana będzie jeszcze można zobaczyć podczas festiwalu Opera Rara 2018 w poniedziałek (12 lutego) w Centrum Kongresowym ICE Kraków.
Co czeka nas dzisiaj na festiwalu Opera Rara 2018? Szczegółowy program: tutaj.
Organizatorami festiwalu są: Miasto Kraków, Krakowskie Biuro Festiwalowe i Capella Cracoviensis.
Partner: Teatr im. Juliusza Słowackiego.
Napisz komentarz
Komentujesz jako: Gość Facebook Zaloguj