| Źródło: Artykuł sponsorowany
Smok Wawelski - Skąd wziął się w Krakowie? - Legenda
Smok Wawelski - Skąd wziął się w Krakowie? - Legenda
Powiadają, że w Krakowie, za czasów króla Kraka, żył przeraźliwy smok. Nękał mieszkańców i nie dawał im spokojnie żyć. Jego kości do dnia dzisiejszego możemy oglądać przy wejściu do Katedry Wawelskiej.
Kraków to miejsce o bogatej historii. Z miastem tym związane jest mnóstwo legend i opowieści, a chyba najpopularniejszą z nich jest legenda o Smoku Wawelski. Każdy przewodnik po Krakowie zaprowadzi nas podczas zwiedzania Wawelu pod posąg smoka i jego Smoczej Jamy. Jest to uwielbia atrakcja zwłaszcza wśród dzieci i młodzieży.
Legenda o strasznym smoku z wawelskiego wzgórza
W dawnych czasach, za panowania króla Kraka, na zboczu wawelskiego wzgórza zamieszkał smok. Ogromne zwierzę z wielką paszczą i długim ogonem. Z początku żywił się stadami kóz i owiec wypasanymi na łąkach wzdłuż Wisły. Z czasem jednak w wioskach przy grodzie każdego dnia słychać było płacz i krzyk, gdyż smok porywał i pożerał ludzi.
Szukano rozwiązania. Król Krak wezwał na pomoc rycerzy z całej Europy. Nie znalazł się jednak odważny, który stanąłby do walki ze smokiem, mimo iż ogłosił, że odda rękę swojej córki śmiałkowi, który zgładzi groźnego smoka.
Pewnego wieczoru na królewskim dworze pojawił się młody szewczyk Skuba. Król był przekonany, że chłopak przyszedł prosić o jałmużnę. Jednak nie o to chodziło. Młodzieniec nie prosił o łaskę królewską, ani też stawiennictwo za krewnym osadzonym w lochu. Miał pomysł, jak pokonać smoka. Król z początku nie uwierzył szewczykowi, jednak kiedy usłyszał jego plan postanowił powierzyć mu to zadanie.
Następnego dnia dostarczone zostały wszystkie materiały, których potrzebował Skuba: baranie skóry i siarka. Powstała z nich kukła bardzo przypominająca barana, tylko większa od niego kilkanaście razy. Szewczyk pomyślał o wszystkim: o kopytach i o rogach także.
Jak szewczyk pokonał smoka?
W nocy zaciągnięto kukłę pod Smoczą Jamę. Wczesnym rankiem, kiedy smok się obudził, wytoczył się powoli ze swego legowiska. Jak co dzień miał ruszyć na łowy. Przed jamą dostrzegł barana. Nie zastanawiał się długo, rzucił się na niego, podzielił na kęsy i połknął. Siarka zaczęła parzyć jego brzuch. Zaryczał przeraźliwie, zionął ogniem a zapach palonej siarki uniósł się wysoko nad Wawelem. Ruszył w stronę Wisły, wskoczył do wody chcąc ugasić pragnienie. Pił, pił i pił, stawał się coraz większy aż w końcu pękł, a jego łuski rozsiały się po Wiśle.
Tak oto sprytny i niepozorny szewczyk uwolnił gród od groźnego smoka. W zamian, dostał rękę królewskiej córki, z którą wiedli długie i szczęśliwe życie.
Smocze kości w Katedrze Wawelskiej
Przewodnik po Krakowie dla dzieci podczas zwiedzania Wawelu może pokazać nam gdzie znajdują się pozostałości wielkiego gada. Kości smoka zostały powieszone przy drzwiach prowadzących do Katedry Wawelskiej, i wiszą tam do dnia dzisiejszego. Koniecznie ich poszukajcie, sprawiają niesamowite wrażenie. Mówi się, że odstraszają złe moce od setek lat. Według legendy, kiedy spadną z łańcucha, nadejdzie koniec świata.
Jak czytamy w Gazecie Krakowskiej:
Trzy kości - największa mierząca ponad metr długości - są podwieszone na łańcuchach pod zachodnim wejściem do katedry na Wawelu. Mijają je setki turystów, ale i mieszkańców Krakowa. Kości są umocowane na potężnym żelaznym łańcuchu. Według jednego z przesądów, jeśli spadną, będzie to zwiastowało zawalenie się wawelskiej katedry. Inna legenda mówi zaś, że gdy łańcuchy pękną, a kości spadną na katedralne schody, historia Krakowa zakończy się, miasto zapadnie się w wieczną otchłań. To ma oznaczać też koniec świata.
Zapraszamy do Krakowa
Warto wybrać się do małopolski, by w trakcie zwiedzania Krakowa z przewodnikiem posłuchać legendy o smoku Wawelskim i sprawdzić, czy wspomniane powyżej kości bestii faktycznie znajdują się tam, gdzie napisaliśmy. Warto też zobaczyć długą na 270 jaskinię, zwaną Smoczą Jamą. Przed jej wejściem natomiast podziwiać możemy rzeźbę Smoka Wawelskiego, który dzięki zasilaniu gazem ziemnym zieje żywym ogniem przynosząc frajdę małym i dużym turystom.
Napisz komentarz
Komentujesz jako: Gość Facebook Zaloguj